Choć spływ kajakowy planowany był na 22 lipca (a pogoda miała być naszym sprzymierzeńcem), matka natura miała inne plany – deszcz, skutecznie nas zatrzymał. Ale my się nie zniechęcamy! Przełożyliśmy naszą wodną wyprawę na piątek i… to była świetna decyzja!
W piątkowy poranek, pełni entuzjazmu i wioseł, zebraliśmy się przy ulicy Młyńskiej w Stargardzie – tuż przy cerkwi. 16 odważnych dusz wypłynęło na wodną przygodę, która okazała się nie tylko aktywnym wypoczynkiem, ale i prawdziwym spektaklem piękna natury.
Rzeka Ina pokazała nam swoje oblicze, jakiego nie zna wielu Stargardzian – malownicza, dzika, pełna uroku. Jej głębokie zakola i liczne meandry nie tylko zachwycały oko, ale i sprawdzały naszą orientację i zwinność. Czasem trzeba było się nagimnastykować, żeby ominąć zwalone drzewa czy niskie konary, ale daliśmy radę – w końcu kajakarz z UTW to nie byle kto!
Płynęliśmy do 13:30, a potem czekała na nas nagroda – ognisko, kiełbaski i porcja śmiechu. Bo przecież co to za wyprawa bez odrobiny humoru? Każdy z uczestników musiał przejść specjalny „egzamin kajakarza” – oczywiście z przymrużeniem oka. Jedna osoba została poproszona o wygłoszenie mowy jak starosta Stargardu (i trzeba przyznać – zrobiła to z godnością i humorem!). Inna z kolei musiała wcielić się w rolę rzecznika i… porozmawiać z bobrem! Co by mu powiedziała? Tego zdradzać nie będziemy – kto był, ten wie. Po wspólnej biesiadzie zostaliśmy odwiezieni z powrotem do Stargardu – zmęczeni, ale szczęśliwi.
Ten dzień na długo zostanie w naszej pamięci – jako dowód, że przygoda czeka tuż za rogiem, a piękno natury potrafi zaskoczyć nawet tych, którzy myślą, że znają wszystkie zakamarki swojej okolicy.
Wniosek?
Warto było! I – warto powtórzyć!
Organizator spływu: Teresa Stasiukiewicz


