utw@utw.stargard.pl (91) 563 71 05
Konto do wpłat na wyjazdy, wczasy i wycieczki: Bank Pekao O/Stargard: 83 1240 3901 1111 0011 1099 7846

Wycieczka na Górne Łużyce i Saksonię.

24 marca 2023, 05:00 - 26 marca 2023, 21:00
Home >

Wycieczka na Górne Łużyce i Saksonię.

Pobieranie, Wydarzenia
Data wydarzenia: 24 marca 2023
  • To wydarzenie przeszedł.

W dniach 24.03 do 26.03 2023 byliśmy na pięknej, trzydniowej wycieczce, pierwszej w tym roku. Pojechaliśmy autokarem w rejony Saksonii i Górnych Łużyc, w Republice Federalnej Niemiec. Ze Stargardu, o wczesnej porze, bo o godzinie 5 rano wyjechało nas około 48 osób. Po drodze w Zdrojach, zabraliśmy naszego, jak się w trakcie wycieczki okazało, wspaniałego przewodnika Rafała. Po pięciu godzinach jazdy z kilkoma przystankami po drodze i przekroczeniu granicy polsko – niemieckiej, dojechaliśmy w okolice miejscowości wypoczynkowej Oybin. Po wyjściu z autokaru, ukazały się nam piękne i bardzo dziwne w swojej formie, formacje skalne górujące wysoko nad naszymi głowami. Aparaty w telefonach poszły od razu w ruch. Te przepiękne grupy skalne trzeba było koniecznie sfotografować. Poszliśmy dalej w kierunku wejścia na te napotkane formacje skalne. Po drodze minęliśmy uroczy dworzec kolejki wąskotorowej Kurort Oybin i po obejrzeniu go zaczęliśmy wspinać się po dosyć stromej drodze w kierunku klasztoru i ruin zamku. Niektórzy więcej, inni mniej zasapani, wspięliśmy się w końcu aż na sam szczyt, gdzie można było podziwiać kunszt i ogrom budowli na szczycie skał. Ileż to trudu wymagało wybudowanie takiego wielkiego kompleksu pałacowo kościelnego w dawnych czasach, przy tamtejszym stanie techniki. Ruiny zamku, klasztoru, kościoła i cmentarz, są tam utrzymane w bardzo dobrym stanie. Nie ma tam nic niepotrzebnego, Wszędzie należyty porządek, wszystkie ścieżki dobrze utrzymane. Jeżeli ktoś się wspiął na górujące nad cmentarzem wzniesienie, to mógł obejrzeć, obracając się wokół siebie, przepiękną panoramę całej okolicy, a pogoda sprzyjała dalekiej widoczności. Zresztą, piękno całej okolicy można było oglądać z różnych stron zamku, czy klasztoru. Wyzwaniem było wspięcie się stromymi schodami na szczyt wieży zamkowej. Nie wszyscy tam weszli. Te piękne budowle w pięknych okolicach, były inspiracją dla twórczości malarskiej Gaspara Davida Friedricha, który te tereny rozsławił. Można by długo jeszcze chodzić licznymi ścieżkami, ale czas naglił i trzeba było jechać dalej. Kolejnym etapem naszej wycieczki był Budziszyn, po naszemu, a po niemiecku Baudzen. Budziszyn, niewielkie dzisiaj miasteczko , to historyczna stolica Górnych Łużyc i dawna siedziba słowiańska Serbołużyczan. Piękne i czyściutkie miasteczko położone nad rzeką Szprewą, która płynie dalej, aż do Berlina. Wszystkie budynki, wyglądały jakby niedawno, w jednym czasie, były wyremontowane. Chodniki i brukiem pokryte ulice, równiutkie i czyste. Jak oni to robią, że jest tam tak czysto i ładnie. Można tam natknąć się na ślady kultywowania tradycji po dawnych Słowianach. Na odwiedzanym przez nas cmentarzu, gdzie pochowano zacniejszych mieszkańców Budziszyna, na nagrobkach umieszczone są napisy w dawnym języku Serbołużyczan. Budziszyn słynie w całych Niemczech z tradycji tworzenia pięknych pisanek wielkanocnych. Dzisiaj, są one ozdobą licznych przydomowych krzewów. Na cmentarzu zachowały się ruiny dawnego kościoła św. Mikołaja.. W niektórych szkołach jest możliwość nauki języka serbołużyckiego. Chodząc po ulicach Budziszyna można było podziwiać piękny wystrój mijanych kamienic z ozdobnymi bramami i licznymi ozdobami na elewacjach budynków. Na jednym z fragmentów starych murów wmurowana jest tablica pamiątkowa poświęcona podpisaniu „Pokoju Budziszyńskiego” w roku 1018 przez króla polskiego Bolesława Chrobrego i cesarza niemieckiego Ottona II. Z mostu Friedensbruke na rzece Szprewie podziwialiśmy piękną panoramę starego Budziszyna z licznymi wieżami kościelnymi i zamkowymi, a jest ich tam aż 17. Jedna z nich to wieża ratuszowa z zegarem słonecznym to budziszyńska krzywa wieża. Sam zamek położony jest na wysokiej skarpie nad Szprewą. Budziszyn jest jednym z nielicznych miast we wschodniej części Niemiec, które podczas II wojny światowej nie doznało zniszczeń. Następnym miastem było Gorlitz, graniczne miasto polsko – niemieckie rozdzielone rzeką Nysa Łużycką. Miasto uważane za jedno z najpiękniejszych miast Niemiec. Obie części miasta łączy most graniczny. Chodząc po mieście obejrzeliśmy ciekawe kamieniczki z różnych epok, jak dom wagi miejskiej, dom z bramą szeptów, apteką ratuszową. Bardzo ciekawie wyglądała fasada domu biblijnego z wyrzeźbionymi na niej scenami ze Starego i Nowego Testamentu. Weszliśmy też do pasażu handlowego Strasburga, gdzie znajdują się liczne bardzo kolorowo wyeksponowane sklepy. Bardzo ciekawym obiektem była czerwona kamienica, dzisiaj muzeum sztuki, która wyraźnie różniła się od innych kamienic. Wszędzie wyremontowane kamieniczki i czyściutkie ulice i chodniki. Po przejściu się ulicami miasta, weszliśmy na most graniczny, na którym jest tablica oznajmiająca o istniejącej tutaj granicy polsko – niemieckiej. Na terenie polskiego już Zgorzelca, niektórzy poszli sobie coś zjeść, a pozostali obejrzeli zabudowania po polskiej stronie granicy. Później, wszyscy spotkaliśmy się przy naszym autokarze i pojechaliśmy do hotelu „Jan”, w polskim Zgorzelcu, na obiadokolację. Po przydzieleniu pokoi hotelowych i po posiłku, w pokojach, niektórzy oglądali mecz naszej reprezentacji z Czechami. W niektórych pokojach telewizory nie działały i ich mieszkańcy przynajmniej nie musieli się denerwować bardzo kiepskim występem naszych piłkarzy.
Drugiego dnia, po śniadaniu, pojechaliśmy do miasteczka Bastei. Po wyjściu z autokaru poszliśmy w kierunku wejścia do Parku Narodowego Saskiej Szwajcarii. Przed wejściem do parku była informacja objaśniająca, powstanie tego cudu natury, jakim jest Saska Szwajcaria. W oczekiwaniu na załatwienie spraw formalnych z wejściem naszej wycieczki na teren parku, już mogliśmy podziwiać piękne formacje skalne ukazujące się naszym oczom. Ale to był dopiero przedsmak tego co później zobaczyliśmy idąc ścieżkami pomiędzy różnymi formacjami skalnymi. Przepiękne formacje skalne. Kręte ścieżki i różne zwężenia pomiędzy skalami. Ogromne wrażenie robił kamienny most Basteibrucke i widok z niego. Ogromny podziw dla budowniczych tego mostu w tamtych czasach, w takim trudnym do budowy terenie. Z samego mostu i z kilku innych miejsc pomiędzy skałami, rozciągał się przepiękny widok na wijącą się daleko w dole rzekę Łabę. Pogoda nam sprzyjała i mogliśmy podziwiać przepiękne krajobrazy i widoki daleko, aż po horyzont. Co chwilę wyciągało się aparat w telefonie, aby robić zdjęcia. Co chwilę widziało się inne widoczki i każdy był piękniejszy od poprzedniego. Cały czas schodziliśmy w dół. Szczyty formacji skalnych na których zaczynaliśmy nasz spacer, wznosiły się prawie 200 metrów ponad powierzchnię rzeki Łaby, do której schodziliśmy. Na końcu naszego spaceru już nad Łabą, zeszliśmy do miasteczka uzdrowiskowego Rathen. Tam mieliśmy chwilkę oddechu, po zapierającym dech przepięknym spacerze. Po krótkiej przerwie przeprawiliśmy się promem na drugi brzeg rzeki Łaby. Stamtąd mogliśmy spojrzeć na przeciwległy brzeg i zobaczyć skąd przyszliśmy. Doszliśmy do naszego autokaru i pojechaliśmy do Miśni. Miśnia to kolejne piękne miasto z bardzo ciekawą starówką. Wszystkie domy pięknie odnowione, przeszliśmy się ciekawie wyglądającymi krętymi, kolorowymi uliczkami miasta. Obejrzeliśmy teren zamku miśnieńskiego Albrechtsburg i katedry św. Jana i Donata. Na Miśnieńskim Rynku mogliśmy posłuchać pięknego dźwięku porcelanowych dzwonków tworzących carillon. Następnie pojechaliśmy do manufaktury produkującej porcelanę miśnieńską. W manufakturze miśnieńskiej porcelany zaznajomiliśmy się z procesem produkcji tamtejszych wyrobów. A właściwie to nie tylko były wyroby, to często dzieła sztuki. Każdy z nas widział nieraz różne wyroby porcelanowe do normalnego użytku, czy też eksponaty w różnych muzeach czy zamkach. Ale to co tam zobaczyliśmy, to aż trudno uwierzyć, że coś tak pięknego można z porcelany wytworzyć. W tamtejszym muzeum zgromadzonych jest mnóstwo dzieł sztuki porcelanowej. Każda kolejna gablota wystawiennicza, czy półka, to coraz piękniejsze dzieła sztuki do obejrzenia. Niektórzy zastanawiali się, co by z czymś tak pięknym i kruchym jednocześnie, robili, gdyby mieli to u siebie w domku. Około godziny 17 musieliśmy manufakturę opuścić. Nikt nic nie kupił, bo te wyroby raczej nie na emerycką kieszeń. Dalej, pojechaliśmy autokarem do Moritzburgu. Tam znajduje się pałac na wodzie, przepiękna barokowa rezydencja naszego króla Augusta II Mocnego Sasa. Król August II Mocny był jednocześnie królem Polski i Księciem Elektorem Saskim. Pałac ten służył przede wszystkim królowi do częstych biesiad i miłosnych eskapad. Obejrzeliśmy ten piękny pałac ze wszystkich stron. Przy bramie wjazdowej na most pałacowy stały dwa słupy królewskiej poczty, z wyry

tymi informacjami o odległościach czasowych do innych punktów pocztowych na terenie kraju. Po krótkim rekonesansie pałacowym pojechaliśmy na drugi nocleg do naszego hotelu „Jan” w Zgorzelcu.
Trzeciego dnia rano po śniadaniu, ze spakowanymi walizami zameldowaliśmy się przy naszym autokarze. Po policzeniu się, pojechaliśmy do Drezna. Półtora godzinna jazda autokarem wypełniona była śpiewami piosenek ze śpiewników U.T.W. Witek odczytywał nam humorystyczne anegdoty i powiastki. Co poniektórzy trochę drzemali, bo ta ostatnia nocka była z racji zmiany czasu z zimowego na letni, o godzinkę krótsza, a i w pokojach odbywały się też nocne Polaków rozmowy. Przed samym Dreznem obejrzeliśmy usytuowane na wzgórzach, nad Łabą trzy pałace z XIX wieku. Wszystkie te budowle w otoczeniu dużych dobrze utrzymanych ogrodów. Z tarasu jednego z pałaców rozciągał się piękny widok na Drezno i dalej, na Szwajcarię Saksońską. Kolejnym miejscem postoju naszego autokaru była najpiękniejsza mleczarnia świata. A że byliśmy przy tej mleczarni w niedzielę, to była ona niestety zamknięta. Mogliśmy przez szyby w oknach obejrzeć piękny jej wystrój miśnieńskimi różnobarwnymi kafelkami. Kafelkami wyłożone były wszystkie ściany i lady sklepowe. Na sam widok tak pięknego wnętrza, kupowane mleko musiało chyba lepiej smakować. Wjechaliśmy autokarem na przedmieścia Drezna. Z początku miasto jak wiele innych. Następnie przejechaliśmy autokarem przez centrum nowego miasta. Pan przewodnik informował nas o kolejnych mijanych ciekawych budowlach nowego Drezna. Z okien autokaru widać było, że jest to nowoczesne duże miasto z budynkami ministerstw i różnych urzędów. Z jednej strony Łaby miasto bardzo nowoczesne a z drugiej strony miasto stare. Słowo stare, być może jest tutaj nieodpowiednie. Drezno podczas wojny zostało prawie całkowicie zniszczone podczas alianckich nalotów dywanowych. Początkowo, po wojnie, była koncepcja pozostawienia ruin, ku pamięci i ku przestrodze potomnym. Jednak Niemcy, zwłaszcza po zjednoczeniu, postanowili całe Drezno odbudować w kształcie i wyglądzie miasta istniejącego przed zniszczeniem. Do odbudowy były wykorzystane też elementy które można było odzyskać z gruzów. Widoczne to jest w przypadku katedry Św. Trójcy, gdzie w trakcie budowy murów wstawiano fragmenty ocalałych elementów. Dzisiaj są to ciemniejsze elementy murów. W trakcie spaceru po mieście podziwialiśmy kunszt i precyzje odbudowy miasta. Podziwialiśmy wygląd Opery Sempera, Tarasy Bruhla nad samą Łabą, troszkę przypominające Wały Chrobrego w Szczecinie, kompleks pałacowy w którym znajduje się obecnie muzeum, z między innymi, obrazami wielkich mistrzów flamandzkich. Olbrzymie wrażenie robiła ściana wyłożona 25 tysiącami kafelków miśnieńskich, przedstawiająca orszak książęcy. Ułożenie tak kunsztownego obrazu z kafelków z wcześniej wypalonymi wzorami, wydaje się wprost niemożliwe. Stare Drezno, to naprawdę przepiękna część miasta z ogromną pieczołowitością ponownie oddane mieszkańcom do normalnego życia i turystom do zwiedzania. Jest tu naprawdę co oglądać. Jeżeli się jeszcze pomyśli o tym, że kilkadziesiąt lat temu, były tu tylko gruzy, to z tym większym podziwem ogląda się piękno tego miasta. A Drezno swoją wielkość zawdzięcza królowi polski Augustowi II Mocnemu Sasowi, czy jak kto woli, Fryderykowi Augustowi I Księciu Elektorowi Saskiemu. Ku pamięci władcy, w centrum nowego miasta stoi jego złoty pomnik. W mieście oprócz zwiedzania z przewodnikiem, mieliśmy około 1,5 godzinki czasu wolnego. Każdy mógł sobie coś ciekawszego dla siebie obejrzeć. Można było się przejść po murach okalających kompleks pałacowy Zwingera. Sam dziedziniec jest obecnie w przebudowie. Pan przewodnik powiedział nam, że za 4 lata planowane jest oddanie wszystkich odbudowanych gmachów w Dreźnie. Aby Drezno lepiej poznać, to trzeba by tu przyjechać jeszcze raz i to na nieco dłużej. O godzinie 16:30 zaplanowano zbiórkę koło Opery przy autokarze. Czas wracać do Stargardu, przed nami kilka godzin jazdy. Aby czas nam milej upływał, Witek zarządził konkurs z nagrodami na temat poznanych miejsc podczas tej wycieczki. Trafne odpowiedzi były nagradzane upominkami. Później rozpoczęły się śpiewy piosenek z naszych śpiewników. Autokar się tak na dobre rozśpiewał, gdy piosenki zaczęła intonować Hania. Jej czysty śpiewaczy głos mobilizował innych do śpiewania. Gdy zbliżaliśmy się do Szczecina, pan przewodnik pozbierał od nas słuchawki, a Witek śpiewniki. Wycieczka dobiegała końca. Do Stargardu dojechaliśmy około godziny 21 . Koło Lidla wszyscyśmy powysiadali i każdy udał się do swojego domku.
Wycieczka bardzo ciekawa i sprawnie przez Witka zorganizowana. Młody pan przewodnik Rafał bardzo dużo nam wiedzy o miejscach gdzie byliśmy, przekazał. Pan kierowca jechał bardzo sprawnie i bezpiecznie. Towarzystwo wycieczkowe bardzo fajne. Pogoda też nam w sumie dopisała. Tam gdzie mogło popadać to troszkę popadało, a tam gdzie miało być ładnie i z dobrą widocznością, to tak było. Podziękowania dla organizatora Witka i wszystkim wycieczkowiczom za dobrą atmosferę i miłe spędzenie czasu.
Opisał: Zbigniew Twardochleb.

 

Szczegółowe informacje

Początek:
24 marca 2023, 05:00
Zakończenie:
26 marca 2023, 21:00
Wydarzenie Kategorii:
,

Miejsce

Saksonia

Organizatorzy

Witold Czajkowski
WONDERTOURS

Nadchodzące wydarzenia

Nie znaleziono wyników dla podanych kryteriów. Spróbuj ponownie z innymi słowami kluczowymi.